Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

niedziela, 19 sierpnia 2012

M jak Maciek Maleńczuk

Po urlopie. Ponieważ K. jest sam sobie szefem, wiadomo jak to wtedy jest z urlopowaniem. Ciężko się wybrać... udało się i w to lato miał całe... 7 dni roboczych wolnego. Jak dla Niego już chyba za wiele, bo dziś już wyglądał na umęczonego :) wyjazd nad morze był strzałem w dziesiątkę a to za sprawą świetnego towarzystwa. A to wiele. Bardzo wiele. Weekend uciekał między palcami... ale jaki to był weekend! Znajomi z którymi byliśmy właśnie nad morzem, przyjechali w piątek i wypuściliśmy ich dopiero dziś :))) wczoraj my wyskoczyliśmy na koncert Maćka Maleńczuka, Oni w tym czasie ogarniali dzieciaki, szykowali ognisko, grilla - ach, żyć nie umierać :))) jeszcze raz wielkie dzięki :****

Koncert - to było to!
Tak nie chciało nam się jechać... Wyskakałam się, odetchnęłam, posłuchałam dobrej muzyki, oj, żeby tak częściej..

Pogoda w weekend dopisała. Czy pożegnaliśmy już lato? W sobotę urodziny Kini, mam nadzieję, chcemy przyjęcie zrobić w sadzie, oby pogoda dopisała. Zbieram ogóreczki, pakuję w baniaczki. Bardzo dużo pojawiło się u nas os. Są jakieś rozdrażnione, gryzą okrutnie, Konrada wczoraj zaatakowały 2 razy i dziś znowu mu nie odpuściły. Mnie też się dostało, nie pożałowały też K.
Kilka foteczek z koncertu :)



Książkowo, nie mogę oderwać się od Gerritsen. Kolejna książka w natarciu. Odlot jak dla mnie. Wylegiwałam się dziś w leżaczku, ile się dało ;) niestety komarzyska wygoniły mnie do domu.. a tak przyjemnie było siedzieć sobie w sadzie, pod kocykiem z książką i kubkiem pysznej herbatki... łapiemy ostatnie podrygi lata, bo zaraz jesień a potem ta pora roku na Z. Nawet nie chcę nazwy jej wymawiać :)
Zmykam do lektury, pozdrawiam oczywiście i życzę spokojnego tygodnia :)
Kama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz