Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

czwartek, 31 maja 2012

naleśniki z pieczarkami, serem i.... :)

Grzybki rosną pięknie, jak obiecałam, podaję przepis na naleśniczki z pieczarkami, serem i parówką (koniecznie dobrej jakości, bez MOM, ja dałam firmy Sokołów "Parówki z szynki").

Smażymy placki.
Pieczarki tarkujemy, smażymy z cebulką na oleju, przyprawiamy do smaku.
Wykładamy na placek, obsypujemy kiełbaską pokrojoną w plastry i na koniec żółty ser. Podsmażamy i gotowe :)



W tajemnicy dodam, że doskonale też smakują..... zamoczone w jajku i obtoczone w bułce tartej... zapiekamy... spróbujcie sami co ja tu będę gadać ;)

Pozdrowionka!

poniedziałek, 28 maja 2012

Dzień Mamy, placek z jabłkami, ogórki, pomidory, truskawki i cała reszta :)

Hucznie obchodziliśmy Dzień Mamy :) Występy w przedszkolach, szkole i zawsze tak samo. Łzy. Ryczę. Zawsze. Te piosenki, wierszyki, uśmiechnięte buzie... pięknie :)
Odwiedziłam moją mamcię, wyściskałam, sprezentowałam piękny ciuch, pogadałyśmy.. kocham Cię Mamciu! :****
"Kto mi tuż przed snem nucił bajki baj baj...
i kto przybiegał z bzem kiedy maił się maj
kto wybaczał mi każdą złość, każdy błąd
gdy kryłam wielkie łzy w domu najmniejszy kąt
co wieczór obraz ten kołysze mnie do snu
tato młody jak maj i mama wśród bzu
cudownych rodziców mam
odkryli mi każdą z dróg po której szłam
mam cudownych rodziców bop
przyjaciółmi moimi są
w porę rzekli mi dalej to
idź drogą swą
sama idę więc, ale po drogach mych
będą wciąż za mną biec i mnie strzec myśli ich
jak motyl zastygł czas pod fotografii szkłem
patrzę na nie nie raz i jedno wiem!"
Urszula Sipińska "Cudownych rodziców mam".
Czym byłoby życie bez mamy, taty... Niestety nie wszystkim dane jest rosnąć w objęciach miłości biologicznych rodziców. Niestety. To temat na osobny post. Zbliża się Dzień Rodzicielstwa Zastępczego. 30 maja.
Kończy się maj. Uciekł nie wiadomo kiedy. Weekend spędziłam głównie w ogródku. Wysiałam ogórki, posadziłam kolejną partię pomidorków. Są już zielone maluśkie owoce :) truskawki też już uginają się od owoców :) Przygotowałam gnojówkę z pokrzywy do podlewania warzyw w ogródku. Podobno chroni przed mszycą i innymi chorobami głównie pomidory. Zobaczymy. Pokrzywę zalewamy wodą, pół na pół. Takim "wywarem" podlewamy już dobę po przygotowaniu. Rozcieńczamy. Litr pokrzywki na 10 litrów wody.

Grillowanie, koszenie, sianie, opalona jestem jakbym wróciła z Kanarów :) ciacho - placek z jabłkami, uciekał z talerzy w oka mgnieniu ;) 
 6 jaj
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka oleju
1 szklanka cukru
5 jabłek
Jabłka kroimy w ćwiartki.
Jajka miksujemy aż będą bardzo puszyste i jasne. Dodajemy cukier, mąkę, proszek do pieczenia i na końcu olej. Wylewamy na blachę, wykładamy jabłka (smarujemy olejem). Pieczemy ok 35 minut w 180 stopniach.
 Peira rozrabia. Oj chyba się nie dogadamy ;) pożera tulipany, rozciąga korę wysypaną pod drzewami, wyrywa canny, ucieka nam z posesji... no ale tłumaczymy sobie, że jeszcze młode to to.
Spokojnego tygodnia życzę :)

środa, 23 maja 2012

Jollowa zupa pieczarkowa :)

Dziś w szybkim skrócie...
czas.. czas.. brakuje mi czasu... całe dnie spędzamy na dworze, pielę namiętnie ogródek warzywny, wygląda ślicznie, te równiutkie rządki rzodkiewki, cebulki ;) mam fiołaaaaa naprawdę mam ;) pomidorki radzą sobie na razie świetnie. W kolejnych dniach będę wysadzała następne.
Pieczarki, ku mojemu ździwieniu - rosną super! 5 mega wielkich, średnica 15cm - pierwszy rzut i od razu z przeznaczeniem na zupkę pieczarkową! Mmmmmmmmmm przepis Jolci ;) spróbujcie, pychotka!


Pieczarki czyścimy, kroimy w kostkę (ja wolę większą) i podsmażamy na maśle, solimy, pieprzymy.
Lekko twarde dodajemy do bulionu z warzywami. Na końcu ziemniaczki, doprawiamy śmietanką do smaku - rewelka! Objadaliśmy się z K. 2 dni, bo dzieciaki nie przepadają za grzybami ;) a kolejne już rosną :)) następne będą naleśniki z kiełbaską, pieczarkami właśnie i serem żółtym :))

W sadzie żółto! Aż nie chce się kosić...

A w miesiącu czerwcu sadzimy:
na początku miesiąca możemy jeszcze wysadzać ogórki. Przez cały miesiąc sałatę, rzodkiewkę, marchewkę, buraki. Do połowy miesiąca pomidorki, paprykę.

Pozdrowionka!
Kama.

sobota, 19 maja 2012

Torta Maderno - wersja domowa

Zrobiłam dziś ciacho, podejrzane na blogu Kasi.
Same zdjęcia przyprawiają o ślinotok!
Musiałam je poczynić, wygląda boskooooo a jak smakuje!
Zagniotłam ciasto (dodałam trochę mąki krupczatki, wrzuciłam do zamrażarki i w tym czasie zabrałam się za krem. Piękny, lekki, pyszny, delikatny i co najważniejsze bez masła :)
Potem ciacho do piekarnika. No i zaglądam, zaglądam a tam nic! Aż w końcu zaczęłam sprawdzać w przepisie składniki a tam brak proszku do pieczenia.. wiem, że to nie norma - proszek - no, ale zwątpiłam, bo nic się nie działo, w dodatku zaczęło wypływać na nie masło ;) już byłam przekonana, że zakalec haaaa a jednak, dopiero po 30 minutach ciacho ruszyło! Wyszło piękne! Kruche, delikatne, puszyste.. rozpływa się w ustach! To jedno z takich ciast, które można jeść i jeść... jak karpatka u nas ;) znika kawałek za kawałeczkiem :) Kasiu! Bomba! Proszę o więcej :))) już widziałam to kolejne cudo z jabłkami.... kusisz!
Moja wyszła taka..
Twoja piękniejsza - ciągle podziwiam Twoje zdjęcia...
Co oprócz ciacha? Pogoda niezła, nie padało, dosyć ciepło, 3 pralki nastawiłam, wszystko pięknie wyschło na dworze... opieliłam część ogródka, dosadziłam fasolkę szparagową, cukinie, marchew. Wsadziłam też 10 odważnych pomidorków :) zobaczymy jak im pójdzie :) fajnie już sobie radziły na dworze w skrzynkach, więc zaryzykowałam i czas pokaże czy im się spodoba pod chmurką :)
 Wczoraj posadziłam w końcu canny. Jeden pas startowy gotowy. Najpierw agrowłóknina, potem kwiaty i na koniec kora :) znalazłam też miejsce dla nowych 10 tuj. Aj może jutro wrzucę fotkę to będzie wiadomo o co kaman. Georginie posadziłam zaraz przy domu, pod jednym z okien kuchennych. Z zieleńca chyba wszystko....
Salon robią panowie, w poniedziałek lecimy po farby, będzie to zieleń połączona z akcentami brązu. Chyba, zobaczy się w sklepie ;)
Wreszcie udało mi się dziś wtopić w leżak... poczytać... słonko świeciło bosko, przeczytałam sto stron, od razu inaczej.. wieczorem góra 20. A to dlatego. że zwyczajnie padam ze zmęczenia. Wszystko mnie boli, ale to takie pozytywne zmęczenie - robota nie poszła na darmo a przy okazji zbędny tłuszczyk ucieka w trzy diabły!
To pozdrawiam i zmykam. Do czytania oczywiście :)
Pa!

czwartek, 17 maja 2012

kącik czytelniczy

Po ostatnim spotkaniu z Agą (herbatka w "Imbryczku"), namówiona właśnie przez nią... zamówiłam w księgarni książkę Jo Nesbo "Karaluchy". Nie skończyło się jednak na tym, gdyż dojrzałam najnowszą książkę Camilli Lackberg "Fabrykantaniołków". Nie mogłam nie kupić. Nie mogłam... i tak to na mojej szafeczce nocnej w sypialni leżą, czekają, pachną...4 książki. Tylko kiedy to przeczytam....
aktualnie "Płatki na wietrze"
następnie "Fabrykantka aniołków"
potem "Karaluchy"  i na deser "Dallas.."
Czas.... za mało mam czasu... teraz jeszcze remont salonu, fachowcy w domu - dobrze, cieszę się, tak szybko wszystko się zmienia i jest coraz piękniej... wynieśliśmy graty z salonu, wcisnęliśmy wszystko do 3 pokoi na dole.. i tak się śmiejemy, że jakoś ciasno ;) no cóż "maluszek" nasz w końcu mierzy 50m2 :)))) ale już nie długo będzie lśnił kolorami, prostymi meblami, biblioteczką, kominkiem... mam nadzieję, że wyjdzie tak jak sobie to zamarzyliśmy :)
Zimna Zośka zaatakowała maksymalnie... nie ma mrozu co prawda, ale ten wiatr, deszcz, te 10 stopni... brrrrrrrrrrrrrrr to nie dla mnie. Dobrze, że nie posadziłam pomidorów do gruntu, hartuję je codziennie na balkonie, trzymają się dzielnie. Część już kwitnie. Te leżakują pod domkiem Murarek - oby zapyliły! A Murarki... zalepiły część rurek, znaczy to, że samice składają jajeczka. Noszą pyłek dla swoich dzieci, które to już nie długo będą układać się do snu, budując kokoniki :) wtedy to na jesieni, wyciągnę je z rurek i przechowam do kolejnej wiosny :)
Plan na weekend?
Posadzić canny. Sztuk 40. Pięknie się rozmnożyły!
Rozsadzić tuje, bukszpany - wczorajszy zakup, wspaniała promocja w OBI - 100cm krzaczki (tuje) po 11zł :)
No i obsadzić skalniaczek - piękne dalie kupiłam, pelargonie, begonie... och...
Na końcu: wypielić ogródek warzywny. Koniecznie.

zmykam do czytania :)

 pomidorki :)
to co dzieci nasze uwielbiają :)
i nasz maluszek :)
przed remontem i po częściowym ;)

Życzę spokojnego, słonecznego i ciepłego weekendu!
Odpoczywajmy :)

sobota, 12 maja 2012

doba zbyt krótka

Prawie nie wyrabiam na zakrętach.
Czekam na weekend jak na zbawienie, ale nie po to by odpocząć, nie.. czekam, by podgonić robotę. W ogródku warzywnym zielono, rośnie rzodkiewka - już dziś próbowaliśmy :) pycha :) marchewka, selery i cała reszta również, ale chwaściory - to dopiero wzrost! Nie dziwne, przy takiej pogodzie.. wczoraj 25 w dzień (w cieniu a na słońcu to już kosmos) za to w nocy nie wiele mniej.. 20. Przeszła burza, zlało pola deszczem i nie dziwota, że wszystko rośnie jak na drożdżach :) Rododendron pięknie zakwitł, porzeczki mają już zielone owoce, tak samo agrest, czereśnia, truskawki i poziomki pięknie kwitną, malinki rosną w oczach no i trawa, ta dopiero szaleje :) ale koszenie nam nie straszne, więc... :))))
Ciacho w ten weekend to "Szarlotka po królewsku"
Biszkopt - przepis tutaj
5 jabłek dużych, potarkowanych i podsmażonych, galaretka w proszku dodana na sam koniec, cytrynowa
krem - jak kto woli, ja dałam dziś gotowca, waniliowy, nie miałam czasu na gotowanie.. a na wierzch wiórki gorzkiej czekolady.
Lubię to ciasto, jest świetnym połączeniem słodkiego kremiku z lekko kwaskowatymi jabłkami.
Kolejna porcja szczawiu zerwana, efekt - 4 słoiki koncentratu szczawiowego. Robię go w ten sposób: szczaw myję, obcinam ogonki, kroję, lekko solę i smażę na oleju. Potem do słoiczka, zalewam gorącym olejem (na słoik 1-2 łyżki) i gotowe. Na zimę jak znalazł :) Kurcze, początek maja a ja już o zimie piszę ;) ha..
Peira zadomowiła się na całego! Fajnie bawi się z dziećmi, chodzi za mną wszędzie i patrzy tymi swoimi maślanymi oczkami :) słodziak :) bryka u brzegu jeziorka, zabiera wszystkim buty, no i apatet ma niesamowity :)
A książkowo... zaczęłam "Dallas '63" S. King'a. Porzuciłam go z premedytacją ponieważ ostatnia moja wizyta w księgarni skończyła się zakupem tytułu "Płatki na wietrze". To dalsze losy dzieci z sagi "Kwiaty na poddaszu"... poruszająca książka. Pojęcia nie mam, jak można dla pieniędzy porzucić coś najważniejszego w życiu.. dzieci... dziś nie mam weny na opisywanie tej książki, ale polecam, warto ją przeczytać. Zostaje w pamięci... Czekam niecierpliwie aż na półkach mojej ulubionej księgarni pojawi się najnowsza książka Camilli Lackberg, podobno już w przyszłym tygodniu będzie :) no i będzie moja :)

Fotograficzna wycieczka po wiejskich dróżkach,
zapraszam :)

Peira wśród moich piątkowych zakupów ;)
i nad jeziorkiem :)
rododendron
bez cudownie pachnie!
kokoryczka, myślałam, że nie zakwitnie a tu taka niespodzianka :) to taka duża konwalia, z tym, że jej kwiaty nie pachną :)
truskawki
tuż nad brzegiem jeziora rosną 2 piękne kasztany :) 

 drewutnia.. kwiatowa :)
pyszna, pachnąca rzodkieweczka i sałata (zimowa)
ciacho :)

jeszcze raz Peira ;)
pozdrowienia!
papa :)

wtorek, 8 maja 2012

Peira

Decyzję podjęliśmy raz dwa.
Wyszukaliśmy.
Zadzwoniliśmy.
Kupiliśmy.
Cudną, śliczną, milusią, malusią, 3 miesięczną suczkę rasy Labrador Retriever z hodowli Zielona Dolina - jak pięknie to brzmi :) a wabi się: Peira.

Dzieciaki zachwycone, ale przyznam, że my również. Nasze marzenie :) kolejne spełnione.
Ach!

Psinka zagubiona jeszcze, rozgląda się dookoła, wiadomo, nowe miejsce, ludzie, zapachy, głosy.... już ją pokochaliśmy, jest nasza :) a Kitka za to, skrada się i stroszy na nowego gościa... stara wyga z niej, mam nadzieję, że młodej za bardzo nie przechrzci ;)



Peira, witamy na Miękkich Drogach! Jak przyjdą deszcze i wpadniesz w to błoto haha będziesz innej maści :) słodka, prawda?
Pozdrowionka!

niedziela, 6 maja 2012

weekend! długi weekend :)

Jak szybko zleciały te wolne dni. Pogoda nam dopisała. Początek tygodnia wręcz upalny, wygrzałam się :) dziś przeszła burza - zapowiadana od kilku dni, pierwsza w tym roku - powietrze wspaniale rześkie, ale też od razu zrobiło się chłodno. Uciekliśmy do domu, chociaż próbowaliśmy leżeć na kanapie pod kocykiem ile się da, niestety wiatr i deszcz wygonił nas. Odpoczęłam. Opaliłam się, wyleżałam na słoneczku, ale i też podgoniliśmy z robotą. Chłopaki dziś "odpalili" kajak, właśnie mieli wypływać jak tu nie lunie z nieba ;) przeczekaliśmy burzę i wtedy wręcz pobiegli nad jezioro i z dzikimi okrzykami odpłynęli ;)
 
A na działeczce... zielsko rośnie jak szalone, będę musiała zaprzyjaźnić się z motyczką na dłużej :) arbuzy nie ciekawie radzą sobie w gruncie... kilka wykopała nornica. Pory dają radę, selery - różnie.. nic to, w razie co kupię kolejną partię. Jabłonie kwitną, piękny zapach unosi się w powietrzu. Lada dzień rozkwitnie bez, kocham ten zapach.. maj cudnie pachnie bzem, tulipanem, kwitnącymi kwiatami jabłoni, kasztanów (nasze jeszcze nie zakwitły)
 
 
 takich tulipanów jeszcze nie widziałam :)


 
 nasz bociek, tuż za płotem, przechadza się w morzu "mleczy".. nadal samotny/a..


 rodo..... lada dzień..


a ten cudny zapach kwiatów jabłoni...


Jutro startujemy w nowy tydzień. Wypoczęci, zrelaksowani.. mam nadzieję, że Wy również :)

wtorek, 1 maja 2012

maj!

Co za dzień! Pogoda cudowna, żar już tak nie lał się z nieba, ale słonko nie odstępowało ani na krok :) błękit nieba i ta zieleń... w oczach wszystko budzi się do życia, bosko! Po prostu bosko!

Oczywiście od rana już byliśmy na dworze. Śniadanko na świeżym powietrzu, grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji! Jakoś nie chce się jeść w domu :) inaczej smakuje ;)

Wczoraj posadziłam z koleżanką ziemniaki. Szybko nam poszło, 2 godziny i po robocie. Wyszło 12 rządków po 12 m :) pięknie się prezentuje to kartoflane poletko :)

Wysadziłam dziś arbuzy do ogródka warzywnego. Każdy w odległości 100cm. Pikowałam pomidorki, Malinowe, te które rosną w domu - nie które są już tak duże! Śliczne! Mają zawiązki kwiatów :) Posadziłam też dziś do gruntu wcześniej wysiane Lwie Paszcze, mój pomocnik - K. przesadzał dzielnie kwiaty - pięknie mu szło, więc się nie wtrącałam :) cieszę się, że zaraża się stopniowo "zieleniną" :) nie to, że nie lubi, nie, ale nie przepadał wcześniej za sadzeniem roślin - wolał patrzeć :)

Jedliśmy sobie obiad na dworze, tak się przyglądamy naszej drewutni (sami postawiliśmy 2 lata temu, mój tato jeszcze nam pomagał. K. narysował projekt, szykował drzewo, budował, ja malowałam i pomagałam przy układaniu dachówki). Wokół niej mamy nie zagospodarowany teren.. stoi domek dla Murarek i tak to wpadliśmy na pomysł, by zrobić tam skalniak :) po obiadku kawka.. a potem do roboty :))) K. wyłożył worki, by chwasty się nie przebijały, obłożyliśmy kamieniami a reszta jutro.. bo już dziś wystarczy. Padamy :) zmęczeni.. ale to takie przyjemne zmęczenie :) wieczorkiem jeszcze podlewanie kwiatów - bardzo to lubię, czy to z konewki czy ze spryskiwacza...

Kasztany pięknie zazieleniły się nad jeziorkiem, pąki kwiatowe już prawie rozwinięte.. u mnie wisienka kwitnie (będzie boska wiśnióweczka), 3 jabłonki również kwitną, śliwka a i winogrona się przyjęły z czego ogromnie się cieszę! Rododendron też się zadomowił, pąki kwiatowe lada dzień rozkwitną, nowe też pięknie się rozwijają :) po prostu żyć nie umierać! Ścięłam też dziś ogromniastą michę szczawiu :) coś mi go podjada... muszę zerknąć na forum co to może być.. przebrałam, na zupę starczy - jutro szczawiowa z jajcem :) ach aż ślinka leci na samą myśl :)))

Wrzucam kilka fotek, pozdrawiam cieplutko i cieszmy się z tego, że nareszcie przyszedł maj!

Tulipanki - rosną na skalniaczku, napatrzeć się na nie mogę..


te rosną przy domku :)


Malinowe pomidorki :)


arbuziątka :)


K. przesadza kwiatki :)


winogrona
wisienka
nowy skalniak :)

i na koniec pomidorki, mają już prawie 2 miesiące a pachną cudownie :)

dobrej nocy :)