Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

poniedziałek, 19 grudnia 2011

piernikowego szaleństwa ciąg dalszy :)

malowaliśmy dziś całe popołudnie....

czapa: lukier malinowy, pięknie wygląda, ale średnio schnie... zobaczymy rano.. lukier z paczki oczywiście od razu zasycha a ja chciałam bardziej zdrowo.. chociaż do końca się nie udało, bo cukier jest cukier no ale próbowałam! :) w rezultacie użyliśmy pisaków lukrowych.

oczywiście zdobił Krystian. Zaczął to i skończył :)



kolejne dzieła :)




serce w lukrze malinowym... 
jutro będę kończyła, bo teraz jeszcze schnie.















a po ciężkiej pracy ;) zrobiliśmy pycha kolację :)
makaron z malinami!
wyciągnęłam z zamrażarki wielką pakę mrożonych malin, naszych, wioskowych ;)

raz dwa odmroziłam, dałam jogo naturalny, fruktozę i dzieci zajadały, że aż się uszy trzęsły!










2 komentarze:

  1. taki makaron z malinami na słodko jest dla mnie UCZTĄ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj dla mnie też!
    A taki pierniczek do herbatki z owocami... mmmmmmm ;-)

    OdpowiedzUsuń